Autor: Piotr Gołębiewski
(Tekst powstał w 2007 roku)
Jestem ojcem prawie czternastoletniego Jakuba zdiagnozowanego przez Poradnię Psychologiczno – Pedagogiczną w kierunku dysleksji, dysgrafii oraz nadpobudliwści psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD).
Już w przedszkolu pojawiły się pierwsze problemy z odbiegającym od reszty grupy zachowaniem syna. Problemy udało się rozwiązać przy naszej pełnej z Dyrektorem placówki współpracy. W szkole podstawowej problemy pojawiły się od nowa i mimo naszej współpracy zamiast zanikać potęgowały się. Mięliśmy już świadomość i dosyć dużą wiedzę o dysfunkcji naszego dziecka. Próbowaliśmy współpracować z pedagogami i Dyrektorem szkoły, ale efekty były mierne. Trudno było dyskutować i wskazywać kierunki działania komuś, kto twierdził, że wszyscy nauczyciele doskonale znają temat nadpobudliwości, bo zostali przeszkoleni. Niestety, my widzieliśmy coś wręcz przeciwnego. Działania pedagogów sprzeczne były z behawioralnymi metodami oddziaływania na dziecko i odnosiły przeciwne od zamierzonego efekty. W pewnym momencie zaproponowano nam „radosną, acz bezwarunkową współpracę”. Na moje pytanie, czy ma to wyglądać w ten sposób, że będziemy tańczyć, jak nam zagrają uzyskałem odpowiedź twierdzącą. Nie można mówić o współpracy, gdy jedna ze stron nie ma zamiaru słuchać argumentów drugiej, dlatego za namową prowadzących nasze dziecko psychologów i psychiatry podziękowaliśmy za taki sposób rozwiązania problemu. Skutek naszej decyzji to wytoczenie nam, rodzicom Jakuba, sprawy w sądzie o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Sprawa została oddalona, nie doszukano się żadnych uchybień w wychowaniu z naszej strony. Na jakiś czas sprawa przycichła, jednak nie na długo. Dyrektor szkoły rozwiązuje problemy przez usuwanie niewygodnych uczniów, przeważnie przez zastraszenie rodziców. Ponieważ nasz syn nie pasował do wizerunku szkoły („Szkoła z Klasą”) wykorzystał wprowadzone wtedy nowe przepisy i zaczął zgłaszać na Policji wszelkie odbiegające od normy zachowania naszego syna. Wezwania na przesłuchania i kolejna sprawa w sądzie. Proszę sobie wyobrazić, jakie to musiało wywrzeć piętno na 11-o letnim wówczas dziecku. Badania w RODK nie potwierdziły stawianych zarzutów o demoralizację, jednak sędzia beztrosko stwierdził, że wie lepiej i zasądził nadzór kuratora. Na sprawie odwoławczej wyrok uchylono, jako sprzeczny z zebranym materiałem dowodowym.
Do Klasy szóstej Jakub poszedł do innej placówki, w rejonie nie było z kim rozmawiać o dalszej współpracy. Dodam w tym miejscu, że znany psycholog dziecięcy prowadzący szkolenia w placówkach oświatowych Pani Irena Wielowiejska Comi, po przeprowadzeniu szkolenia tam, gdzie uczęszczał mój syn stwierdziła, że natrafiła na mur. Żadnego zainteresowania problemem, żadnych pytań, po prostu obojętność. Klasa szósta w nowej szkole. Zdziwienie syna, że nikt nie przeklina, nikt się nie bije. Po początkowych problemach z adaptacją do nowego środowiska, sytuacja odwróciła się diametralnie. Na zebraniach wychowawca stawiał czasem Jakuba za wzór, jeśli chodzi o zachowanie. Także średnia ocen znacznie się podniosła, a na zakończenie szkoły otrzymał nagrodę za zmianę postawy w roku szkolnym. Na egzaminie końcowym uzyskał 34 na 40 punktów.
Szukaliśmy dobrego gimnazjum, do którego możnaby posłać syna, rejonowe to moloch i słyszeliśmy o nim same negatywne opinie. Znaleźliśmy w końcu takie, które, po rozmowie z Panią Dyrektor wydało nam się odpowiednie. Niestety spotkał nas zawód. Tak jak i w podstawowej szkole rejonowej i tu chęć współpracy na słowach się kończy. Na początku roku szkolnego Pani Dyrektor ucieszyła się, że mogę umożliwić kontakt z kimś, kto przeprowadzi z nauczycielami szkolenie w zakresie postępowania z dzieckiem nadpobudliwym, gdyż kadra pedagogiczna jest młoda i niedoświadczona.
Po kolejnych monitach z mojej strony, by nawiązano w końcu kontakt z poleconym przeze mnie psychologiem, usłyszałem, że szkolenie jest niepotrzebne, nauczyciele wiedzą jak z takimi dziećmi postępować, a poza tym szkoła ma na etacie psychologa. Ciekawa zmiana taktyki i zastanawia, jakie szkolenia przeszedł ów psycholog , skoro nie słyszał o jednym z podstawowych zagadnień związanych z nadpobudliwością, a mianowicie o powikłaniach wynikających z niewłaściwego postępowania z dzieckiem (np ODD, czyli zachowania opozycyjno – buntownicze). Pytałem niedawno jednej z nauczycielek, za co ostatnio pochwaliła moje dziecko? W odpowiedzi usłyszałem, że w ogóle go nie chwali, bo nie ma za co. Przeszkolony nauczyciel? Wolne żarty. Podstawą behawioralnego, najskuteczniejszego w pracy z dziećmi oddziaływania jest bezwarunkowe chwalenie, ustalone zasady i konsekwencje. Zasad brak, chwalenia nie ma, konsekwencji również. Są tylko wyzwiska, aroganckie odzywki w stosunku do uczniów i ciągłe krzyki. Byłem na lekcji prowadzonej przez tę Panią i to są moje wrażenia. Nauczycielka ta powiedziała też, że Kuba nie ma ADHD, tylko jest źle wychowany, niegrzeczny i arogancki. Po tej lekcji, na której byłem wiem już, od kogo uczy się takiego zachowania.
Jeśli chodzi o oceny, to są to od góry do dołu prawie same jedynki. Nauczyciele nie biorą w ogóle pod uwagę zaleceń Poradni Psychologiczno Pedagogicznej, interesuje ich tylko przerobienie materiału, bez względu na to, czy został on opanowany, czy nie. Nikogo nie interesuje to, że dziecko ma stwierdzoną dysleksję i dysgrafię, że nie nadąża przepisywać z tablicy, że robi błędy ortograficzne. W szkole tej jest także klasa integracyjna. Początkowo myśleliśmy, że jeżeli nie poradzi sobie w klasie normalnej, można go będzie tam przenieść, jednak to, co usłyszeliśmy od rodziców dzieci, które do tej klasy właśnie chodzą odwiodło nas od tego skutecznie. Wychowawcą jest tam młoda nauczycielka, która spokojnie chyba w ogóle nie potrafi mówić, jej mowa, to ciągły krzyk na dzieci.
Wiedza na temat ADHD i poziom akceptacji społecznej tego zaburzenia są cały czas przerażająco niskie. Dziecko nadpobudliwe szufladkuje się jako agresywne i źle wychowane i za nic się ma opinie lekarskie w szkołach.
Znowu szukamy kolejnej szkoły, ten rok szkolny jest już stracony, nie ma szans na promocję do następnej klasy. W prywatnej rozmowie z pewnym kuratorem usłyszeliśmy, że w naszym rejonie nie ma tak naprawdę żadnego gimnazjum przyjaznego dzieciom z problemami. Przypadkiem dowiedzieliśmy się o Gimnazjum Terapeutycznym przy ulicy Wokalnej 1. Nawiązaliśmy kontakt z Panią Dyrektor i jedną z Pań Psycholog. Z rozmów wynikało, że problem naszego dziecka został rozwiązany. Do czasu, przy kolejnej naszej wizycie dostaliśmy obuchem w łeb, szkoła dostała zakaz przyjmowania uczniów do pierwszych klas.
Ręce nam opadły, jesteśmy załamani. Czy naprawdę nasz rząd chce by nasze, z ponadprzeciętną inteligencją dzieci wyrosły na przestępców, narkomanów, alkoholików, samobójców tylko dlatego, bo ktoś sobie ubzdurał, że wszystkie szkoły są doskonale przeszkolone do pracy z dziećmi z problemami??? Przecież to fikcja, niczym w praktyce nie poparta. Brałem udział w kilku konferencjach poświęconych tematyce ADHD i wiem, jakie one zainteresowanie wzbudzają. Jeśli, nie daj Bóg, organizator zacznie wydawać nauczycielom zaświadczenia przed zakończeniem szkolenia, sale błyskawicznie pustoszeją. Słyszałem komentarze wymieniane przez nauczycieli w trakcie przerw, jeden z nich to: „ja i tak nie wierzę, że jest coś takiego jak ADHD”. Uważają takie szkolenia za stracony czas i ważny, tak naprawdę jest tylko kolejny papierek w awansie zawodowym. Zastanawiam się, dlaczego przy okazji nie likwiduje się stanowisk specjalistów psychiatrów i psychologów, skoro nikt nie bierze pod uwagę ich opinii, a ich pensje mogłyby w jakimś stopniu zasilić kulawy budżet. Biją oni na alarm od dawna, a szkoły terapeutyczne zamyka się, zamiast tworzyć nowe. Ilość uczniów w klasie, zamiast zmniejszać, zwiększa się. Gdzie sens, gdzie logika? Jakie społeczeństwo chcemy w ten sposób wychować? Degeneratów, przestępców i tumanów??? Kto wymyślił 6-letnią szkołę podstawową i w jakim celu? Wszyscy chyba, bez wyjątku nauczyciele twierdzą, że to bzdurny pomysł. Po trzech latach luzu stres, klasa czwarta i ogromny skok wymagań w górę. Po kolejnych trzech, znowu stres, zmiana szkoły i to na dodatek w momencie, gdy zaczyna się okres dojrzewania i często buntu, związanego z burzą hormonów. Komu przeszkadzał stary tryb nauczania ze szkołą ośmioletnią ?
Są to wszystko pytania retoryczne, na odpowiedź nie liczę. Gdyby ktoś władny interesował się tak naprawdę tym tematem i chciał coś robić w tym kierunku i odpowiadać na takie i podobne moim pytania, pewnie mój syn nie miałby w tej chwili głębokiej depresji i myśli samobójczych, uczyłby się pewnie w miarę dobrze (o ile nie bardzo dobrze z jego ponadprzeciętną inteligencją), żona nie miałaby depresji (koszty związane z leczeniem) ja nie dostawałbym drgawek słysząc dzwoniący telefon myśląc, że to pewnie ze szkoły dzwonią i nie musiałbym tracić czasu na pisanie historii problemów Jakuba. To tylko wycinek całej historii. Mógłbym pisać o wiele dłużej,
ale chęć odbiera mi poczucie ,że zapewne nikomu moje narzekania nie wydadzą sie istotne.
Z poważaniem
Piotr Gołębiewski (zdiagnozowane ADHD)
Członek Zarządu Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Nadpobudliwym „pONad”
Odbyte szkolenia:
- Warsztaty dla rodziców w „Uniwersytecie dla Rodziców” przy ul. Raszyńskiej w Warszawie,
- Warsztaty dla Rodziców w szpitalu przy ul. Litewskiej w Warszawie,
- Konferencja „Zrozumieć Dziecko z ADHD – praktyczne wskazówki dla nauczycieli i rodziców” organizowana przez: Polskie Towarzystwo ADHD „P.T.ADHD”, 05-11-2005, Kraków (certyfikat)
- Pierwsza Zagłębiowska Konferencja Naukowo Szkoleniowa „Młody Nadpobudliwy Człowiek – sposoby pomocy” organizowana przez: Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom z ADHD i innymi dysfunkcjami „Niezwykłe Dzieci”, 06-04-2006, Dąbrowa Górnicza (także jako prelegent, certyfikat)
- Konferencja „Diagnoza zespołu nadpobudliwości psychoruchowej (ADHD)”, organizowana przez: Komisję Naukową ADHD Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, Klinikę psychiatrii Wieku Rozwojowego Akademii Medycznej w Warszawie, Centrum CBT – Centrum Psychoterapii Poznawczo – Behawioralnej. 10-04-2006, Warszawa (certyfikat)
Witam serdecznie
Utożsamiam się z tym wpisem, mamy z synem dokładnie takie przeżycia za sobą, w trakcie i pewnie jeszcze przed nami.
Jest rok 2024, mamy „papiery” umożliwiające nauczanie specjalne ale UWAŻAM TO ZA NAJWIĘKSZY BŁĄD jaki można zrobić. Szkoła specjalna niszczy dzieci z adhd. Nie wyciąga z nich absolutnie niczego, ani ciekawości, ani nie dostarcza wiedzy ani nie nakłania do nauki. Przysparza jedynie problemów choć innego typu. Wszystkie zachowania tłumaczy się „chorobą” jaką mamy wpisaną w orzeczenie, po to żeby je uzyskać i przenieść syna ze szkoły zwykłej do specjalnej ponieważ w zwykłej nie radził sobie – w zasadzie syn radził sobie doskonale, robił co chciał, nie uczył się ale miał wybitne oceny i tak to trwa nadal. W szkole rejonowej syn został wyrzucony ze świetlicy, łamano prawo, fałszowano dokumenty, nieistniejące etaty, nigdy nie odbyte wizyty u nieistniejącego psychologa widniały w papierach a nigdy nic takiego nie miało miejsca. Zresztą nie było tam psychologa na etacie. Rady psychologów to osobny temat rzeka bo tooo to jest dopiero sprawa dla telewizji, radia i jakiegoś kolegium ws praw zawodowych.
W szkole specjalnej syn nadal nie robi nic, zachowanie jedynie się pogarsza bo przecież wszystko mu uchodzi, wybitnie manipuluje i innymi uczniami i nauczycielami a także psychologami i pedagogami. Co by nie zrobił to jest „biedny i chory i strasznie zaburzony” a on w twarz im się śmieje bo uzyskuje dokładnie to co chce.
Żałuję że od początku nie przeniosłam syna do szkoły w chmurze lub innej metody na ED. Gdzie miałby możliwość dostosowania interwałów czasowych do swojego poziomu koncentracji, gdzie nikt by go nie zepsuł brakiem konsekwencji, albo karami które i tak zaraz miną i są lekkie do zniesienia jak to określa mój syn, a uzyskany cel znacznie przewyższa ich poziom i dokuczliwość.
Teraz boję się że mój syn wgl zaniecha naukę jeśli go przeniosę właśnie na taki model nauczania. Może ktoś coś poradzi?
Panie Piotrze,
Z przykrością stwierdzam, że niewiele się zmieniło w roku 2024. Świadomość pedagogów i psychologów szkolnych na temat pracy z dziećmi jest tak niski, że budzi moje zażenowanie i każe zastanowić się nad tymi wszystkimi zdolnymi dzieciakami, które zamiast wsparcia w edukacji i rozwoju, otrzymują przykrą lekcję życia. Lekcję która de facto niszczy całą pracę wyedukowanych, doświadczonych i mądrych rodziców , którzy jak nikt inny wiedzą jak prowadzić dzieci z ADHD, ODD czy inną specyfiką zachowań. A później posyłają dziecko do szkoły i zaczyna się koszmar dla całej rodziny i ogromny regres. Brak współpracy ze strony Dyrekcji to dopiero początek. Mam nieodparte wrażenie, że nauczyciele zwyczajnie nie chcą niczego się nauczyć, nie chcą sobie poradzić z tymi dziećmi, nie chcą zrozumieć ani poznać, nie chcą aby w klasie była zdrowa atmosfera, nie chcą ich uczyć ani tym bardziej wychowywać na fajnych, inteligentych emocjonalnie ludzi. Może to jakaś forma buntu przeciwko ministerstwu edukacji bo właśnie tak to wygląda jakby za wszelką cenę chcieli nasze dzieci napiętnować, sprowokować, stłamsić, zastraszyć i na końcu same odejdą. Problem rozwiązany.
Przede mną sąd rodzinny, mam założoną niebieską kartę, oboje z synem mamy depresję i właściwie to wcale nie chce nam się już iść do żadnej szkoły. A mówimy o naprawdę bystrym, sympatycznym 7-letnim chłopcu, który poszedł do pierwszej klasy z nieśmiałością, nadzieją i uśmiechem na twarzy a po kilku miesiącach o mało nie zawiozłam go na oddział psychiatryczny z powodu depresji, stanów lękowych, ODD którego nigdy wcześniej nie było a jedyne czego się nauczył to przekleństwa, agresja, kłamstwa, manipulacja, poczucie wstydu i porażki za porażką, uparte milczenie w obecności dorosłych, strach przed szkołą i całą kadrą pedagogiczną… jest źle a czy będzie lepiej w nowej szkole gdzie zaczynamy od zera za kilka miesięcy? Szczerze wątpię czytając wpisy i relacje kolejnych załamanych rodziców. Świadomość sądów, kuratorów i instytucji pomocowych jest lepsza bo takich spraw przerabiają tysiące w kółko ale niestety sama świadomość to za mało bo nic się nie zmienia w praktyce. ADHD to już nie jest żadna trudność wynikająca z definicji, tylko wyrok na cały okres edukacji.
Ja póki co walczę i zaangażowałam kuratorium, Rzecznika Praw Dziecka, wojewodę, prokuraturę i detektywów:)
Z pozdrowieniami dla silnych rodziców stojących murem za swoimi super dzieciakami. Jesteście zwycięzcami.