Chwal

Autorka: Anka-Niko

Na początek proponuję, aby każdy odpowiedział sobie na te kilka pytań:

Lubisz być chwalona/chwalony? Kiedy ostatnio usłyszałaś/eś pochwałę? Od kogo? Za co? Jakie słowa usłyszałaś/eś? Jak się czułaś/eś? Jak zareagowałaś/eś?

Kiedy Ty ostatnio kogoś pochwaliłaś/eś? Męża/Żonę? Współpracownika? Obsługę restauracji? Pielęgniarkę pobierającą krew? Ekspedientkę w sklepie? Nauczyciela Twojego dziecka? Jak się czułaś/eś? Jakich słów użyłaś/eś? Jak zareagowała chwalona osoba?

Za co ostatnio pochwaliłaś/pochwaliłeś swoje dziecko? Kiedy to było? Jakich słów użyłaś/eś? Jak dziecko zareagowało na pochwałę?

Czym właściwie jest chwalenie? „Pochwała (wg ISJP) to wyrażenie uznania lub podziwu dla jakiejś osoby, rzeczy, sytuacji.[…] Mówimy, że jakieś działanie lub postawy zasługują na pochwałę, jeśli uważamy je za słuszne”.

„Przecież chwalę swoje dziecko, … jak zasłuży”. A kiedy zasłuży? Czy kiedy spełni nasze (czasem zbyt wygórowane) wymagania, czy kiedy pokona swoją słabość? Kiedy zrobi coś pod przymusem, ze strachu, czy kiedy zrobi to z własnej inicjatywy, w dobrej wierze?

Wygląda na to, że chwalenia trzeba się nauczyć. Chwalenie to ZAUWAŻENIE, ZAAKCEPTOWANIE.

Wyrzućmy ze swojego słownika zwroty typu „Ty zawsze” i „Ty nigdy”. Negatywne generalizowanie wpływa na samoocenę – obniża ją znacząco i bardzo trudno ją podnieść („po co mam się strać i tak się nie uda/i tak jestem najgorszy/i tak nic nie umiem dobrze zrobić”).

Wielu rodziców uważa, że trzeba moralizować, że zawsze trzeba tłumaczyć, że mimo wykonania przez dziecko danej czynności – trzeba coś dopowiedzieć. Najlepiej o tym zapomnieć. Krótkie zauważenie jest usłyszane. Dłuższy tekst ucieka z pamięci, myśl się rozprasza. Chwalony już nie pamięta, że coś zrobił dobrze, za to zapamiętał, że coś jest źle.

Zakończmy pochwałę na samej pochwale, zatrzymajmy się na zauważeniu pozytywu. Po pochwale musimy postawić kropkę. Na przykład:
– „Umyłeś naczynia[KROPKA]”[dobrze] zamiast „No tak, umyłeś naczynia, ale zobacz jakie są niedomyte kubki”[źle]).
– „Łóżko pościelone, brawo”[dobrze].”Wreszcie pościeliłeś to łóżko, czy Ty zawsze musisz zostawiać taki barłóg?”[źle].

Nie ma co czekać z pochwałą na „zdobycie Nobla”. Każdy przejaw dobrej woli i drobna zmiana na lepsze zasługują na pochwałę. Dzieci uczą się w ten sposób co jest dobre, mają potwierdzenie, że są na „dobrej drodze”. Dzieci są różne, więc i powody chwalenia mogą być różne. Roczne dziecko zaczyna stawiać pierwsze kroki, podejmuje próby samodzielnego jedzenia. Czterolatek zwykle uczy się wiązać sznurowadła. Nadaktywnemu dziecku posiedzenie spokojne 5 minut sprawia wielką trudność, zaś dla innego dziecka ten próg to np. 40 minut. Dla dysgrafika napisanie równo w liniach kilku liter – to wielka sztuka opanowania i ciężka praca. Dla dziecka z zaburzeniami SI jazda na rowerze – to wielki wyczyn.

Wiele osób uważa, że pochwała musi być „pianiem z zachwytu”, wręcz gloryfikowaniem. A przecież taka pochwała brzmi nieszczerze, nie jest wiarygodna. Pochwała nie musi być formą nagrody specjalnej. Pochwała to „zauważenie i uznanie za dobre”, a zauważyć można wiele. Każde właściwe, „zwykłe” zachowanie warto wzmocnić.

Zauważmy więc nawet drobny impuls dobra, powiedzmy dziecku, że widzimy to: „Cicho odstawiłeś krzesło”, „Wytarłaś usta serwetką”, „Umyłeś zęby”, „Widzę, że mnie słuchasz”, „Siedziałeś spokojnie 5 minut”, „Zaczekałaś na swoją kolej”, „Pozwoliłaś Madzi pobawić się swoją zabawką”. Początkowo wyda nam się to śmieszne, może nawet głupie. Dziecko też zareaguje zdziwieniem. Ale taka systematyczna praca z małymi pozytywnymi informacjami pozwoli dziecku uwierzyć w to, że „umie być grzeczne”, że coś potrafi. Po pewnym czasie takich działań dziecko zrozumie, że „opłaca się” robić dobre rzeczy, bo zyskuje za nie uwagę i zadowolenie rodzica.

Zauważajmy także każdą pozytywną ocenę przyniesioną ze szkoły. Pamiętajmy: dwójka jest oceną zaliczającą, więc też jest pozytywna. Dzieci uczą się wielu rzeczy – samoobsługi, pomocy innym, zdobywają wiedzę naukową. Jedne dziedziny są dla każdego z nich łatwiejsze, inne trudniejsze. Zdobycie pozytywnych ocen z jednego przedmiotu nie nastręcza trudność, a z innych – samo zaliczenie jest wyczynem okupionym cieżką pracą. Jeśli dziecko przyniesie ze szkoły dwójkę, ale jest to dwójka zdobyta ciężką samodzielną pracą (np. nauczenie się na pamięć i poprawne wskazanie 15 krajów Afryki, samodzielnie wykonana makieta parku narodowego, napisanie dyktanda z 6 błędami, poprawne rozwiązanie dwóch z pięciu zadanych zadań), to z pewnością należy się zauważenie i pochwalenie. Dziecko wykonało kawał dobrej pracy, włożyło wiele wysiłku. Pochwała oczywiście nie może zawierać tego nieszczesnego „ale”. Jeśli chcemy zmotywować do dalszej pracy, to będzie lepiej, gdy powiemy: „Zaliczyłeś – świetnie. Nad czym jeszcze musisz popracować?”, „Ten materiał zaliczyłaś, bardzo się cieszę. W czymś potrzebna jest pomoc, czy dasz radę sama?”. „Świetna robota, mam nadzieje, że z zaliczeniem kolejnych partii też sobie poradzisz”.

A jak wygląda sprawa pochwał w szkole? Podczas rozmowy z wychowawcą czy innym nauczycielem starajmy się wyciągnąć informację o pozytywnych zachowaniach, o pozytywach dziecka. Może kadra pedagogiczna zobaczyła coś, czego my nie widzimy na co dzień? Niestety, zdarza się, że pedagodzy zarzucają nas negatywnymi uwagami na temat naszych pociech. Nie dajmy sobie wmówić, że o naszym dziecku „nie można nic dobrego powiedzieć”. Takie stwierdzenie dyskwalifikuje pedagoga. W każdym człowieku jest dobro, każdy ma zalety – trzeba tylko nauczyć się je widzieć. Także w każdej sytuacji można znaleźć coś dobrego.

Kiedy dziecko uczy się zmywać naczynia – najpierw zrobi „potop”. To jakby naturalna konsekwencja nieumienia, uczenia się. Bardzo ważne, aby w takim momencie zacząć od pochwalenia za podjęcie próby, za chęć pomocy. Jeśli zaczniemy od zwrócenia uwagi na bałagan, to nie zmotywujemy dziecka do dalszych prób, a wręcz przeciwnie – zniechęcimy je do tego rodzaju działań. Doceńmy wkład pracy, dobre chęci („Sam to zmyłeś? Brawo!”, „Ależ mam pomocnika do zmywania naczyń”, „Pięknie pomagasz w kuchni”…) , a później – po prostu wspólnie posprzątajmy. Podobnie trzeba się nauczyć schematu reagowania w innych trudnych sytuacjach: rozlanie farby, rozdarcie kurtki, a nawet wypadku na rowerze czy bójce. Najpierw zauważenie dobrej strony danej sytuacji, później praca nad „niedociągnięciem”. Jeśli sprawa jest wyjątkowo trudna, prowadzi do poważnych konsekwencji, to warto przepracować ją np. na „drzewku decyzyjnym”. Z pewnością warto wtedy utwierdzić dziecko, że je kochamy i dlatego, chcąc jego dobra, trzeba zrobić to czy tamto.

Bywają w codziennym życiu sytuacje, gdy chcemy, aby dziecko zrobiło coś natychmiast. A dziecko, zajęte swoimi sprawami, stanowczo odmawia. Sytuacja często kończy niestety awanturą i dziecko „na odczep” wykonuje czynność. Czy i w takiej sytuacji można znaleźć powód do pochwały? Można. Awantura nie rozwiązuje poblemu, nie uczy właściwego rozwiązywania trudnych sytuacji. Często dochodzi wtedy nawet do poniżania. Lepiej obyć się bez awantury, znaleźć lepsze sposoby doprowadzenia do celu (np. wyznaczenie czasu na wykonanie czynności, wyjaśnienie powodu konieczności natychmiastowego działania…). Zawsze natomiast trzeba pamiętać o zauważeniu wykonania polecenia. Spokojnie, według podanych wyżej wzorów. Warto dodać choćby „dziękuję”.

Pochwała niekoniecznie musi być wypowiedziana. Czasami wystarczy prosty gest „ok”, symboliczne bicie „brawa”, przesłanie buziaka, uśmiech, położenie ręki na ramieniu, czy przytulenie. Warto nauczyć dziecko także takich właśnie form pochwały i odczytywania ich. Szczególnie trzeba tego uczyć dzieci z zespołem Aspergera, gdyż mogą one mylnie odczytywać takie przekazy i źle je interpretować.

Warto, szczególnie dla młodszych dzieci, założyć „Książeczkę pochwał” czy „Album dyplomów”. Gromadzimy w nich zdobyte przez dziecko dyplomy, wyróżnienia. Można też własnoręcznie wypisywać kolejne osiągnięcia czy właściwe zachowania. Taki „dowód rzeczowy” bardzo pomaga dziecku w budowaniu jego samooceny, w uwierzeniu, że „może”, „umie”, „potrafi”, „ma osiagniecia”, „robi coś dobrze”.

Nie bójmy się chwalić. Róbmy to jednak szczerze i właściwie. Wzmacniajmy prawidłowe zachowania. Zauważajmy przejawy dobra, nawet w sytuacjach trudnych. Uczmy też dziecko szukania dobrych stron. Będzie łatwiej i przyjemniej, a równocześnie wzmocnimy samoocenę dziecka. Uśmiech i dobre słowo mają większą moc niż strach i gniew.

Cieszmy się drobnymi pozytywnymi zmianami w ich zachowaniu. Po pewnym czasie zmiany te będą coraz bardziej widoczne, zachowanie ulegnie poprawie. Dziecko będzie miało lepszą samoocenę. Koło zacznie toczyć się w dobrą stronę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *